W celu stworzenia poniższego tekstu Ola czytała teksty po rosyjsku. Głównie była to Wikipedia, ale i tak doceńcie mój wysiłek.
Maslenica to takie fajne święto, szczególnie dla miłośników naleśników. W pewnych kręgach nazywane tygodniem blina, ale nie dlatego, że można sobie "blinować" do woli ("blin" to rosyjska wersja "kurcze", "kurde", "motyla noga"), tylko dlatego, że blin to przede wszystkim naleśnik*.
Ale do rzeczy. Święto pochodzi jeszcze z czasów pogańskich i jest czymś podobnym do naszych zapustów (ktoś wie co to zapusty?). Kiedyś obchodzone na pożegnanie zimy i powitanie wiosny. U nas roztopy, więc w sumie się zgadza. Kościół prawosławny przyjął je jako święto religijne, które przypada na 7 tygodni przed Wielkanocą, tuż przed rozpoczęciem postu. (Wypchaj się nasz Tłusty Czwartku, tu są ostatki przez cały tydzień!)