czwartek, 28 lipca 2011

ready, steady, go!

Rzucenie dobrze płatnej pracy w korporacji będącej liderem w swojej branży i wyjazd na Ukrainę, która w świadomości moich rodaków jest terra incognita by pracować za darmo może wydawać się szalone. I pewnie takie jest. Ale już tak mam, nie wszystko co robię da się logicznie wytłumaczyć. Trzeba z tym jakoś żyć.

Czego się po tym wyjeździe spodziewam? Nie wiem. Chyba jakiejś rewolucji w życiu. Ale po przeczytaniu własnych zapisków z Erasmusa trochę się obawiam o swoje samopoczucie. Donieck ma jednak pewną przewagę nad Sewillą - już tam kogoś znam. Mam nadzieję, że będą się chcieli integrować bardziej niż Hiszpanie. I trochę hmmm... inaczej. Potrzebne mi wsparcie tam, na miejscu. Mam nadzieję, że mój mentor się mną szybko nie znudzi ;)