piątek, 17 sierpnia 2012

Podsumowanie

8 miesięcy (miało być 9, ale 1 spędziłam w Polsce) w Doniecku w liczbach

Donieck - Warszawa
Liczba podróży platzkartą: 6 z czego tylko jedna ужасная
Liczba podróży kupe: na szczęście dużo więcej niż platzkartą
Liczba warsztatów artystycznych, w których Ola wzięła udział: 3, a jak policzyć jeszcze wianki to 4
Liczba wizyt w teatrze dramatycznym: 2 (z czego jedna to obchody Dnia Niepodległości Polski)
Liczba wizyt w operze: 4 (w tym tylko dwa razy zasnęłam!)
Liczba współlokatorów: 8 z 5 różnych krajów (w tym tylko jedna dziewczyna!), na szczęście nie wszyscy na raz
Liczba zniszczonych par butów: 4
Liczba zakupionych par butów: 3 (służbowe adidasy od UEFA się nie liczą)
Liczba zakupionych par kolczyków (dla siebie): 5
Liczba wizyt w Kijowie: 5 i ciągle mi mało
Liczba przeżytych potopów: 1
Liczba nowych przyjaciół: много
Liczba zgubionych kilogramów: aż mi się wierzyć nie chce, że aż tyle!
Liczba udzielonych wywiadów: 3. po polsku, angielsku i rosyjsku
Liczba opublikowanych artykułów mojego autorstwa: 1
Liczba meczów EURO obejrzanych na żywo: 2, z czego półfinał za darmo :)

Emocji, wspomnień, łez, kłótni, śmiechu, napadów głupawki nie da się policzyć.

Мне нравится/ Me gusta/ Like it/ Lubię to:
Uno, Свинтус,Башня, Dixit, Drang nach Europareise, Саботёр w sume też był fajny. Generalnie lubię grać. W Weervolven szczególnie. Lubię Kijów, Charków, Makiejewkę. Hałdy, переходы, ukraiński fast food.

Kocham marszrutki i pociągi.

Jeszcze tu wrócę, nie myślcie sobie.

wtorek, 14 sierpnia 2012

Słowa kluczowe

Zmierzając powoli ku końcowi sprawdzimy, co w statystyce piszczy, czyli jak google doprowadzał zagubione dusze na mojego bloga.

piątek, 10 sierpnia 2012

Wyprawa po bilety

"Dzień dobry, normalny na Arrivę do Torunia. [drukowanie, wydawanie reszty, podawanie biletu] Dziękuję, do widzenia!"

Minuta. Maksimum dwie. Tyle czasu spędzam przy okienku na dworcu kolejowym w Polsce. Inni też. Na Ukrainie jest inaczej.

Największym problemem w kupowaniu biletów kolejowych w Doniecku są Ukraińcy stojący w kolejce. I to obrzydza mi życie bardziej, niż cała absurdalna istota naszego PKP. Panie w okienku są miłe, pomocne,  drukują bilety bardzo szybko. Co prawda w każdej godzinie pracy jest 10-minutowa przerwa technologiczna (że co?) i między 12 a 13, 13 a 14 lub 14 a 15 (w zależności od kasy) jest przerwa zwyczajna, ale z tym da się żyć. Gorzej z zachowaniem klientów. Omówmy to na przykładzie.



środa, 8 sierpnia 2012

Delfiny, chaczapuri i beton, czyli Marshrutki zwiedzają Krym

Nasz projekt skończył się wraz z EURO, ale samolot do domu miałyśmy dopiero 12.07, więc dodatkowe dni trzeba było efektywnie wykorzystać. Gdzie nas jeszcze nie było? Na Krymie. To jedziemy!



poniedziałek, 18 czerwca 2012

Wulgarna юбка*, czyli иностранцы** w Swiatogorsku


W 2007 roku na Ukrainie odbył się ogólnokrajowy konkurs na "Siedem cudów Ukrainy". Ostateczne wyniki wyglądały następująco:


  • Narodowy rezerwat historyczno-architektoniczny Kamieniec (Kamieniec Podolski)
  • Ławra Pieczerska (Kijów)
  • Park Zofiówka (Humań)
  • Sobór Mądrości Bożej w Kijowie
  • Chersonez Taurydzki
  • Twierdza w Chocimiu (Chocim)
  • Chortyca


  • Miałam przyjemność odwiedzić dwa miejsca z powyżej listy, wątpliwą przyjemność odwiedzić ostatnią pozycję oraz wybieram się na Krym, więc Chersonez jest na liście pozycji obowiązkowych do odwiedzenia.

    Na Chortycę wybraliśmy się nie tylko ze względu na znaczenie historyczne tego miejsca, ale również dzięki namowom naszych ukraińskich znajomych powtarzających ciągle, że Choryca jest piękna, cudowna, wspaniała! Nie jest. A większość z nich nigdy tam nie była.

    niedziela, 17 czerwca 2012

    Mecz na wodzie

    Piotrek kupił 4 bilety na mecz Ukraina - Francja. Miała z nim iść męska część naszego mieszkania. Niestety, los bywa okrutny i Piotrek nie mógł się na meczu pojawić. Biletów odebrać też nie mógł. Dawid z Fabienem, przy wsparciu Oli, Orhana i moim podjęli heroiczną walkę o prawo wstępu na stadion.

    Zaraz po naszym cotygodniowym, ciągnącym się w nieskończoność* spotkaniu ewaluacyjnym chłopcy udali się do biura po wydruk potwierdzenia zakupienia biletów i kopię dokumentów, a później na Donbass Arenę.  Bilet Piotrka miał trafić w moje łapki. Wolontariuszka w kasie angielskim nie włada (żadna nowość), a głośnik przy okienku był zepsuty i Dawid połowy nie słyszał. Finał długiej rozmowy był taki, że kopia paszportu ma być potwierdzona i potrzebne jest upoważnienie od Piotrka. Pojechaliśmy do biura. Zadzwoniliśmy do Piotrka do Polski. Piotrek zadzwonił do UEFA, UEFA wysłała Piotrkowi maila. Piotrek maila przysłał nam. Wydrukowaliśmy wszystko, co trzeba było i biegniemy na marszrutkę.

    piątek, 25 maja 2012

    Ciepły letni deszcz, który zatopił Donieck

    Tradycyjne pory roku oraz donieckie pory roku
    W Doniecku nie ma pór przejściowych. Jednego dnia nosisz zimowy płaszcz, następnego biegasz w koszulce na krótki rękaw i nikogo (no dobra, prawie nikogo) to nie dziwi. Działa to również w drugą stronę i zima może cię zastać w trampkach. A jeśli ich podeszwy są pęknięte, to już w ogóle nie jest fajnie. Wiem co piszę. W tym tygodniu w środę było +30, w czwartek +20, w piątek +10. Dlaczego? Przez deszcz.

    Deszcze w życiu widywałam różne. Widywałam je również w różnych krajach. Berlińska burza sierpniowa na długo zapadła mi w pamięć (a jeszcze bardziej cudowne niebo po burzy). Cholerny deszcz w Sewilli również (padało mało intensywnie, ale za to przez miesiąc non stop, a w stolicy Andaluzji, jak i w pozostałych jej częściach, rynien i studzienek kanalizacyjnych można ze świecą szukać, więc Plaza Nueva zamieniła się w jezioro, a przejście Puente de San Telmo w suchym ubraniu było niewykonalne). Ale tego, co przeżyłam 24.05 w Doniecku nie zapomnę nigdy.

    Dzień Pobiedy

    Jak się u nas świętuje zakończenie II Wojny Światowej? Pamiętam flagi państwowe na ulicach i chyba na tym się kończy. Więcej uwagi poświęca się obchodom 1 września, a tym, którzy walczyli o wolność oddaje się cześć głównie 11 listopada. Osobno traktuje się Powstanie warszawskie. A jak jest tu, na Ukrainie w Doniecku?
    Zwyciężyliśmy! Zwyciężymy! Komunistyczna Partia Ukrainy. 

    poniedziałek, 30 kwietnia 2012

    Charków

    Jadąc na Ukrainę myślałam, że Charków to taki większy Donieck, tyle że z metrem. Oj, jak bardzo się myliłam!

    Wycieczkę do Charkowa zaproponowała mi Larisa. Tym się różniła od innych wyjazdów, że nie była popijawą, a większość uczestników stanowili Ukraińcy. Może własnie dlatego nie była popijawą, bo z wyjazdów w głównie polskim towarzystwie mam nie najlepsze wspomnienia. A więc pojechała nas siódemka: Larisa, Kristina, Swieta, Pasza (za jakie grzechy...), Fabien (biedactwo, niewiele rozumiał, bo gadaliśmy głównie po rosyjsku), Magda i ja.

    Podróż platzkartą nie była taka zła jak ostatnio. Nie było chrapania na trzy głosy i nikt nie został w Dnipro. Może dlatego, że nie jechaliśmy przez Dnipro. Za to okazało się, że pokonanie odcinka Donieck-Gorlowka  (50 km) pociągiem zajmuje 2 godziny. Teraz już wiem dlaczego do Charkowa jedzie się osiem (i dobrze, jakby jechał krócej to by się nie można było wyspać). Na miejscu byliśmy o 5. Dziewczyny, na naszą prośbę, znalazły kabiny prysznicowe, więc się nawet można było wykąpać. O 6 rozpoczęliśmy zwiedzanie. Okazało się, że chociaż dla Swiety była to pierwsza wizyta w byłej stolicy Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, miałam wrażenie jakby znała to miasto na wylot. Tak profesjonalnego przygotowania do zwiedzania nie widziałam od dawna.

    niedziela, 29 kwietnia 2012

    Krzak tak, drzewo też

    Kocham Kijów. Wspominałam już o tym? Kocham go w słońcu, deszczu, śniegu i gdy pogoda jest nijaka. Nawet te straszne korki jestem w stanie znieść (bo jeżdżę metrem). I te kolumny z politykami, które wstrzymują ruch. Ludzie wyglądają tu inaczej, tak europejsko. I puby mają klimat (chociaż chyba połowa z nich jest w stylu irlandzkim). Ale niektóre "rzeczy" wyglądają tak samo jak w Doniecku.

    Korzystając z okazji, że słońce świeciło niemiłosiernie, temperatura sięgała 30°C, a my miałyśmy 4 godziny do pociągu, postanowiłyśmy poobcować z naturą w ogrodzie botanicznym. Dziewczyny zajmujące lewą część ławki siedziały na Kyiv Post (DARMOWA anglojęzyczna gazeta), który nam zostawiły odchodząc. Jak zwykle zaczęłam od przeglądania gazety w poszukiwaniu interesujących artykułów i trafiłam na materiał dotyczący protestu przeciwko reklamom holenderskiej telewizji, która wyemitowała klip pod tytułem "Zatrzymaj go w domu". O co halo? Nie o biednego Jacka (czy Dimę - dostosujmy przykład do realiów ukraińskich), który od 5 lat buduje wiatraki/ zbiera w Holandii truskawki i nie stać go na odwiedzenie rodziny, którą zostawił w ojczyźnie. To by pewnie przeszło bez echa.