czwartek, 19 kwietnia 2012

Saturday night fever

Sobota, 23:20, Klub Liverpool, Donieck. Właśnie skończył się koncert, nasza paczka zmierza w kierunku szatni.

Beatoczka: To co? Bierzemy taksówkę?
Kamcia: A to nie możemy jechać nocnym autobusem?
Beatoczka (z trudem powstrzymując się od śmiechu): W sumie to możemy. Idź na przystanek i sprawdź na rozkładzie o której mamy najbliższy.

Zanim pełna energii Kama opuściła klub w poszukiwaniu najbliższej ostanowki zdążyłyśmy ją uświadomić, że w Doniecku nie ma czegoś takiego jak nocny autobus (krążą legendy o tajemniczym trolejbusie, który się czasami w nocy pojawia na ulicach), a coś na kształt rozkładu jazdy może znaleźć ewentualnie na krańcowych przystankach. Można z niego odczytać godzinę pierwszego i ostatniego kursu oraz orientacyjną częstotliwość kursowania w określonych godzinach. Czyli na przykład: między 9 a 11 kursuje co 5-20 minut. To co 5 czy co 20 ja się pytam? Bo to akurat spora różnica. Chociaż marszrut nr 63a przebił wszystko, bo między 19.21 a 22.00 kursuje co 18-45 minut, czyli może być tak, że w ciągu tych 2,5 h przyjedzie 9 razy lub 4 razy. Co za różnica, prawda? Ostatni bezpośredni autobus do domu mamy gdzieś o 22:40 z Uniwersyteckiej na wysokości Bogdana (Jakiego Bogdana? Jak to jakiego?! Chmielnickiego!), ale zdarza mu się przyjechać pięć minut wcześniej lub 20 minut później, zależy jak wygląda sytuacja na drodze...

"rozkład jazdy" autobusów na Krytym Rynku
W związku z bardzo słabą komunikacją miejską zmuszeni jesteśmy korzystać od czasu do czasu z usług taksówkarzy. Co nie jest wcale takie drogie jeśli się wie, która firma świadczy usługi w przystępnej cenie. Kurs z klubu do domu to koszt od 23 do 44 hrywien. Zależy na kogo się trafi. Jeżeli jedzie się w komplecie, czyli we czwórkę to można się zmieścić w 6 hrywnach na osobę, co nie jest kwotą powalającą (szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że najdroższa możliwa trasa biuro-dom to dla nas koszt 5 grn na osobę) i można sobie na coś takiego od czasu do czasu pozwolić. Można też mieć szczęście i trafić na korporację taksówkarską CCCP i przejechać się Wołgą z "pajączkiem" na przedniej szybie. Niezapomniane przeżycie.

Problem pojawia się wtedy, gdy chcemy skorzystać z taksówki w jakiś szczególny dzień, jak na przykład 8 marca. Tego dnia, około północy samo dodzwonienie się do dyspozytorni graniczyło z cudem. A jak się w końcu udawało, to nie było wolnych maszyn. A jak się udało, to Ukraińcy, jak to Ukraińcy, tak wolno się zbierali do wyjścia, że taksówka odjechała. Zapewnienia dyspozytora, że taxi będzie za 10 minut też wiarygodne nie były. Dziewczyny stały na mrozie pół godziny i nic nie przyjechało.

Jak zatem wygląda nocne życie w Doniecku? Ano nie wygląda. W Hiszpanii na imprezę wychodziło się o 23, tu o tej porze wypadałoby już być w domu. Już o 21 ulice zaczynają się wyludniać. To w takim prawie pięć razy mniejszym Toruniu jest więcej życia (i nocna komunikacja miejska). Gdzie tu można pójść? Można potańczyć w Chicago (czyt. Czikago), czy innym Virusie, ale to zdecydowanie nie miejsca dla mnie. Na koncert można pójść do wspomnianego Chicago lub do wymienionego na samym wstępie Liverpoolu. Ten lokal polecam z czystym sumieniem. Tanio tam nie jest, ale koncerty fajne, wystrój też. Ma też najcudowniejszą toaletę jaką widziałam na Ukrainie. No, może jedną z dwóch najcudowniejszych (druga jest w Odessie). A jak zapewne wiecie, cudowne toalety na Ukrainie nie zdarzają się często.
wnętrze Liverpoolu
A gdzie pójść tak na co dzień? Wypić piwo, pogadać, obejrzeć mecz? Izba jest fajna, ale droga. Puzatą zamknęli, zostaje Gung'Ю'бazz. Lokal ten baaardzo przypomina mi moją kochaną kafefajka, chociaż wystrojem bardziej podobny jest do Pod Aniołem. Tak czy inaczej, czuję się tam jak w domu, czyli jak w Toruniu. Można też pójść do Chicago Biker's bar, jest całkiem fajny, ale w klimatycznej sali pogadać się nie da, bo jest za głośno.

Właściwie to jak się przejdzie po mieście to można znaleźć jakieś knajpy, ale albo nie zachęcają do wejścia, albo są za drogie, albo nie czujemy się w nich dobrze. A najczęściej wszystko na raz.

Wiosna przyniosła pewną odmianę, na ulicach pojawili się ludzie (szok!), okupują ławki na bulwarze Puszkina oraz ogródki piwne. Ale i tak miasto pustoszeje przed 23:00...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz