Z racji tego, że nadaję z Polski, będzie dziś po polsku. Poza tym, swojej irytacji nie jestem w stanie wyrazić w żadnym innym języku1.
Zastanawiałam się jak ugryść ten temat i doszłam do wniosku, że zacznę od... cyferek. A co mi tam!
W 2010 roku na Ukrainie było 15 399 4882 mężczyzn w wieku 15-64 lat, kobiet w tej grupie wiekowej było 16 742 612. Co to oznacza? Że na jedną kobietę przypada 0,92 mężczyzny. Przyjmując głupie i kompletnie bezsensowne założenie (jakoś uprościć to muszę, to nie jest tekst naukowy), że wszyscy są heteroseksualni i wszyscy chcą się łączyć w pary, 1 343 124 kobiet zostanie bez partnera3. Mamy ponad milion przymusowych singielek. Niestety nie wiem jaki jest średni wiek zamążpójścia, ale z pewnością jest on niższy niż u nas. Obstawiam 24 lata. U nas 27 lat - sprawdziłam. Tu małżeństwo ciągle jest priorytetem. My z Magdą już prawie podpadamy pod kategorię "stara panna", a przy naszym poziomie emancypacji z pewnością pod kategorię "feministka", chociaż żadna z nas się za takową nie uważa. Wracając do Ukrainek: co robią te biedne dziewczyny wiedząc, że jest ich zdecydowanie więcej niż chłopców? Muszą się bardzo starać i najlepiej żeby zaczęły rozglądać się za partnerem jak najwcześniej. No bo wiecie, dobre partie szybko ktoś może sprzątnąć sprzed nosa. Trzeba przy tym być perfekcyjną panią domu oraz wyglądać lepiej niż konkurentki. No właśnie. Wyglądać.
Nie wiem z czego to się bierze, ale gust to dziewczyny w Doniecku mają dziwny. Nic dziwnego, że na blogu poświęconym fenomenowi białych kozaczków znaczną część galerii stanowią zdjęcia z Ukrainy. Na niektóre załapały się nawet marszrutki. Ale te jeżdżące, nie my.
Powszechnym widokiem na donieckich ulicach są dziewczyny w świecących butach na baaardzo wysokim obcasie, z cekinami, szkiełkami i jakimiś innmi świecidełkami. Tego typu obuwie absolutnie nie nadaje się do chodzenia po krzywych ukraińskich chodnikach. Dodatkowo, w ogóle nie potrafią w nich chodzić. Co chwilę wyginają im się nogi, trzeba je łapać i poważnie się martwię, że sobie coś połamią. Już mnie to przestało bawić, teraz mi ich po prostu żal. Do tego dochodzą krótkie spódniczki i głębokie dekolty oraz wyrazisty makijaż. O każdej porze dnia, w każdy dzień tygodnia wyglądają jakby właśnie szły na imprezę. Raj dla chłopaków, prawda Piotruś?
Na szczęście (dla nas), Kijów wygląda znacznie lepiej. Lwów też nie jest miastem na wysokich obcach, jak zwykła mówić Magda. Jest nadzieja.
Tyle o wyglądzie, mi się nie podoba, ale to nie dla mnie się tak ubierają. Ja bym tak nie mogła, ale cóż. Poza tym gust jest sprawą indywidualną, więc już się zamykam.
Za to ich zachowania nie mogę znieść. O konieczności odprowadzania ukraińskiej dziewczyny na przystanek/do domu już wspominałam. Notorycznie udają bezbronne, słabe i nieporadne. Żeby panowie mogli się wykazać. Pokażmy to na przykładzie: ukraińska dziewoja ma w domu zbędne żelazko, które bardzo by się przydało wolontariuszom. Nie przyniesie go jednak na spotkanie, bo żelazko jest za ciężkie. Koniecznie musi przyjść po nie jakiś chłopak. Nie ma innej opcji. Ja mam jedno pytanie: to żelazko jest na węgiel, czy co? Czy panowie nie mogą się wykazywać w innych czynnościach niż dźwiganie żelazka lub odprowadzanie do domu? Wymaga to jakiejś nadzwyczajnej siły czy odwagi? Jeśli chcą dać się chłopakom wykazać niech im dadzą słoik do odkręcenia! Ja na przykład sobie z nimi nie radzę.
Swoją drogą, ich władczość i skłonność do wydawania rozkazów może wynikać z absolutnej bierności ukraińskich chłopców...
Co za kraj...
Żeby nie było: widziałam raz w Doniecku dziewczynę, o której pomyślałam "wow! Też bym tak chciała wygladać!", więc nie jest tak, że wszystkie wyglądają tak samo. Na szczęście nie.
Poza tym ja się z nimi żenić nie będę, ich rozkazów słuchać nie muszę. Na szczęście.
Dla równowagi powinnam teraz napisać coś o ukraińskich chłopcach, ale właściwie to nie ma o czym.
...
Po chwili zastanowienia: jednak jest o czym, więc o panach też będzie. Ale krótko.
1 Tak, tak. Jestem po prostu zazdrosna. Oczywiście.
2 Dane za CIA (no co? podobno jestem szpiegiem)
3 Dla porównania: w Polsce stosunek ten wynosi 0,99 (mężczyzn w 2010 r. mieliśmy 13 713 078, a kobiet 13 845 251)
bardzo zgrabny i fajny post!
OdpowiedzUsuńSmutny, no ale co zrobić... W Polsce tez nie mamy lekko..wyemancypowałyśmy się i dupa! Teraz nie ma komu żelazka nosić nawet jak by było na węgiel. Z chłopakami fajnie jest pogadać, pobawić sie, troche przezyc a sami znajda sie mężowie, tak ja to widze ale moze źle widzę bo męża nie mam.
ps. Dzisiaj dowiedziałam się ciekawostki podobno bardzo fajne chlopaki to tylko w Zielonej Gorze...jedziemy?
A ja mieszkam-pracuje w Doniecku juz rok ! I jako facet przyznam ,ze kobity w tym miescie sa piekne! Fakt i tu sie zgadzam wszystko co maja faduja w siebie. Ale sa przy tym zgrabne,mile i udaja kochajace do szalenstwa. Takich dziewczyn w zadnym innym kraju nie spotkalem. Polecam wszystkim z przyjemnoscia - no troche to kosztuje ....
OdpowiedzUsuń