środa, 4 stycznia 2012

Польша (czyt. Polsza)

Znowu jestem w Polsce. Na trochę dłużej niż zamierzałam. Co nie oznacza, że będę siedzieć w domu przez cały ten czas. Na razie udało mi się tam spędzić tylko dwa dni, w dodatku niecałe. Niestety w związku z brakiem środków do życia będę zmuszona wkrótce tam wrócić i czekać na zbawienie, czyli na wizę. Mam nadzieję, że w międzyczasie nie wpadnę w depresję...


Ostatnie dwa tygodnie wyglądały tak:

Dzierzgoń, choinka, Wigilia, zbawienny telefon od Magdy.
Pruszcz Gdański - Gdańsk, "Biała gorączka", Ukraina, Maciek, morze, (bezskuteczne) poszukiwania ogórkowej, chilli żelki, gorąca czekolada, winyle.
Toruń, Ania, Kasia, Natasza, Krzysiek, Magda, Felek. Dużo Felka. Ogórkowa (ha! Toruń rządzi!), korale, kalendarz, Trójka, Top Wszech Czasów, zdjęcia, filmy, książki, muzyka, opowieści, ból brzucha od śmiechu, "krzaki", które muszę czytać, słodycze z Finlandii, Meksyku i Ukrainy, mazurek białostocki, spódnicowe zakupy, rajstopowy Sylwester, Vana Tallinn w Nowy Rok, koniak Walickiego, dom.

Sprostowanie: Felek jest jednak ładniejszy niż ukraińskie koty. I w końcu umie robić "miau!". I nadal wchodzi na głowę i mrucząc liże włosy. No i najważniejsze: pamięta mnie :)

Dla niewtajemniczonych, aktualnie wygląda tak:
Felek z sesji pościelowej

Mini fotorelacja z polskich wojaży poniżej.
Gdańsk nocą

goście z Ukrainy
żelki! :D

chilli żelek

Felek i jego nowa poduszka, dawniej mój sweterek

toruńska ogórkowa

toruńska szopka

Toruń nocą

Collegium Humanisticum - najnowszy wydział UMK

mazurek białostocki, który śni mi się po nocach


Felek z prezentem od cioci Kasi

Aniowo-Kasiowo-Felkowa choinka
Sylwester hispanoablante

Felek je korale

kocia medytacja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz