Znowu jestem w Polsce. Na trochę dłużej niż zamierzałam. Co nie oznacza, że będę siedzieć w domu przez cały ten czas. Na razie udało mi się tam spędzić tylko dwa dni, w dodatku niecałe. Niestety w związku z brakiem środków do życia będę zmuszona wkrótce tam wrócić i czekać na zbawienie, czyli na wizę. Mam nadzieję, że w międzyczasie nie wpadnę w depresję...
Ostatnie dwa tygodnie wyglądały tak:
Dzierzgoń, choinka, Wigilia, zbawienny telefon od Magdy.
Pruszcz Gdański - Gdańsk, "Biała gorączka", Ukraina, Maciek, morze, (bezskuteczne) poszukiwania ogórkowej, chilli żelki, gorąca czekolada, winyle.
Toruń, Ania, Kasia, Natasza, Krzysiek, Magda, Felek. Dużo Felka. Ogórkowa (ha! Toruń rządzi!), korale, kalendarz, Trójka, Top Wszech Czasów, zdjęcia, filmy, książki, muzyka, opowieści, ból brzucha od śmiechu, "krzaki", które muszę czytać, słodycze z Finlandii, Meksyku i Ukrainy, mazurek białostocki, spódnicowe zakupy, rajstopowy Sylwester, Vana Tallinn w Nowy Rok, koniak Walickiego, dom.
Sprostowanie: Felek jest jednak ładniejszy niż ukraińskie koty. I w końcu umie robić "miau!". I nadal wchodzi na głowę i mrucząc liże włosy. No i najważniejsze: pamięta mnie :)
Dla niewtajemniczonych, aktualnie wygląda tak:
|
Felek z sesji pościelowej |
Mini fotorelacja z polskich wojaży poniżej.
|
Gdańsk nocą |
|
goście z Ukrainy |
|
żelki! :D |
|
chilli żelek |
|
Felek i jego nowa poduszka, dawniej mój sweterek |
|
toruńska ogórkowa |
|
toruńska szopka |
|
Toruń nocą |
|
Collegium Humanisticum - najnowszy wydział UMK |
|
mazurek białostocki, który śni mi się po nocach |
|
Felek z prezentem od cioci Kasi |
|
Aniowo-Kasiowo-Felkowa choinka |
|
Sylwester hispanoablante |
|
Felek je korale |
|
kocia medytacja |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz