Podróż do Gorłówki przypomniała mi o weekendowych wypadach z moimi chłopcami w Sewilli. 1 listopada, hiszpańską autostradą do Huelvy pędzimy nad ocean. Szerokie pasy ruchu, wkoło wysuszone słońcem stepy, roślinność półpustynna, z radiodbiornika płynie okropna hiszpańska muzyka popowa, temperatura powyżej 35 stopni Celcjusza, Kamil śpi na tylnym siedzeniu, a Martin objaśnia mi działanie sprzęgła co chwilę wtrącając słowa po niemiecku.
Nie wiem dlaczego przyszła mi do głowy Hiszpania i moje aventuras sevillanas, bo trasa Donieck-Gorlowka w niczym Hiszpanii nie przypomina.