piątek, 25 maja 2012

Dzień Pobiedy

Jak się u nas świętuje zakończenie II Wojny Światowej? Pamiętam flagi państwowe na ulicach i chyba na tym się kończy. Więcej uwagi poświęca się obchodom 1 września, a tym, którzy walczyli o wolność oddaje się cześć głównie 11 listopada. Osobno traktuje się Powstanie warszawskie. A jak jest tu, na Ukrainie w Doniecku?
Zwyciężyliśmy! Zwyciężymy! Komunistyczna Partia Ukrainy. 

Zacznijmy od tego, że za datę zakończenia wojny uważają 9 maja. Ale to wie każde dziecko. A co z rozpoczęciem? No właśnie, za każdym razem jak trafię na jakiś pomnik ofiar faszyzmu widnieją na nim daty 1941-1945. 22 czerwca 1941 faszyści zaatakowali ZSRR i to jest ten moment, w którym wg Stalina ZSRR przystąpiło do wojny, którą nazwał Wielką Wojną Ojczyźnianą. A co z 17 września 1939, pytacie? A no nic. Na tym zakończę ten wątek, bo za bardzo się zaczynam denerwować, a to przecież nie ja w tym durdomie domu ciężko znoszę zaszłości historyczne między moją ojczyzną a krajem, w którym obecnie mieszkam. Od tego mamy dwóch specjalistów.

Na obchody wybraliśmy się w czwórkę: Ania, Magda, Maciek i ja. Umówiliśmy się pod Donbas Areną, bo w sąsiadującym z nim parku (z pomnikiem Oswobodzenia (Ola! Pisz po polsku!) Wyzwolenia Donbasu) spodziewaliśmy się zobaczyć coś na kształt parady. Okazało się, że każda część miasta miała własne obchody, więc przebicie się przez centrum (stadion znajduje się 7 km od naszego mieszkania) było utrudnione. Po drodze zobaczyliśmy ceremonię przy pomniku ofiar faszyzmu (na terenie Centrum Kultury Słowiańskiej), ale najciekawsza część odbyła się pod Donbas Areną. Warto było wstać tak wcześnie.

Im bliżej stadionu byliśmy, tym więcej ludzi mijaliśmy. W rękach nieśli kwiaty, do odzieży mieli przypięte pomarańczowo-czarne wstążki. W okolicach stadionowych kas biletowych zauważyliśmy grupy osób w podeszłym wieku z tabliczką z nazwą dzielnicy na przedzie. W pochodzie szli najpierw mundurowi, władze, a następnie weterani. Dzieciaki ściągnięte specjalnie na tę okazję ze szkół krzyczały Поздравляем!, czyli coś na kształt naszego "Wszystkiego najlepszego!". Szczególnie głośno się darły, gdy nadchodzili przedstawiciele ich dzielnicy. Babcie i dziadkowie płakali ze wzruszenia. I ci w pochodzie, i ci na poboczu. Wcale się im nie dziwię, też bym się cieszyła jakby ktoś o mnie pamiętał po tych wszystkich potwornościach, z jakimi wiąże się wojna. Patrzyłam na to wszystko z mieszanymi uczuciami. Niby walczyli po tej samej stronie, ale nie przeszkadzało im to w mordowaniu moich rodaków. Ale czy zwykły żołnierz wiedział, co robi?

Obchody Dnia Pobiedy i Donbas Arena. Takie trochę dziwne połączenie...

Partie też były, a jak!

Dzieci, które cały czas krzyczały " Поздравляем!"

duuuuużo medali!
Do wojska powołali pana w 1938 roku. Był pan czołgistą. Na jakim froncie? W Polsce w 1939 roku był pan?
- Gdzie? W Polsce...?-Znowu nic nie słyszy.
- Wasza armia weszła do Polski!!! - wrzeszczę.
- Zaraz, zaraz... A jest w Polsce takie miasto... Jak mu tam?... Stryj!
- Przed wojną było. Teraz jest na Ukrainie.
- Ja tam służyłem.
- A z Polakami pan walczył?
- A ja tam wiem, kto to był. Prostym, młodym żołnierzem byłem. Dwadzieścia lat miałem, ale pamiętam, dziewczyny ładne były, tylko że nas z koszar nie puszczali.
fragment rozmowy Jacka Hugo-Badera z panem Kałasznikowem. Od tego kałasznikowa. W rajskiej dolinie wśród zielska, Towarzysz Kałasznikow, 1993 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz